W niedziele był 30 raz! I muszę przyznać, że już przywykłam, wymościłam się w tym spektaklu. Wiem jak radzić sobie z małymi chochlikami, które pojawiają się w trakcie występu, dokładnie znam następstwo zdarzeń, dźwięków, emocji towarzyszącym nam podczas grania. Ale to co, słyszę od Was oglądających spektakl, zawsze mnie ciekawi. Zawsze czekam, czy pojawią się oklaski między kolejnymi scenami, czy też publiczność wytrwale czeka do samego końca. Czy ktoś weźmie sobie jabłko spadające ze sceny, czy położy je na niej spowrotem. Czy zaczniecie klaskać na finałowm Da sam, czy będziecie przyżywać to w sobie. A co powiecie po spektaklu, co wzięliście ze sobą, a czym zechcecie się podzielić z nami, aktorami w tym przedstawieniu. To wszystko jest niesamowicie rozbudzające i pobudzające. Roziskrzające moją duszę.
Po tym weekendzie usłyszałam wiele pięknych słów na temat spektaklu i naszych Strojonych głosów i o tych ciarkach, które Wam przechodzą przez plecy w trakcie naszego śpiewu. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że to co robię, co współtworzę, tak na Was działa.
Dziękuję - korzystajcie, a ja będę szczęśliwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz