W tym roku, dziwacznym dla moich działań artystycznych, udało mi się wiele. O dziwo, głównie dzięki online'om wróciłam do rysowania, klejenia i obrysowywania, przerysowywania a nawet trochę malowania! Bo w jakiś magiczny sposób znalazł się czas, znalazła się przestrzeń na to siedzenie przy biureczku i dziobanie, tworzenie, kreowanie paralelnej rzeczywistości. Bo tak nazywam zarówno robienie lalek - bestii, wyklejanek, pacynek, ilustracji, rysunków. I to jest dla mnie coś naprawdę EKSTRA!
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, gdzie obecnie się znajduję. Prawdziwie.
W tym roku znalazłam nawet czas na wysyłanie kartek świątecznych. Ale nie kupnych (to znaczy kupiłam 4 sztuki w lumpeksie, po 1zł każda - były piękne!), a resztę posklejałam. Ze starych kartek, których nigdy nie wysyłałam, a trzymałam na wszelki wypadek, z pazłotka po waflach i złotek, które trzymałam na wszelki wypadek, pisakami, z których każdy już o mały włos nie wysechł doszczętnie z tęsnkoty za mizianiem się z papierem, farbkami i pędzelkami, które ożyły radością wspólnego bycia i mieszania ile wlezie.
Powstała seria kartek świątecznych. Z życzeniem tego, co najważniejsze. Stworzonych na nowo, ale z czegoś starego i wydawało by się bezużytecznego. Z obrazkami tego, co zawsze o tej porze roku, nie ważne jakiego byśmy byli wyznania, pojawia się gdzieś w tle. I nie ważne jakiego jesteśmy wyznania. Ważne że ta gwiazdka co roku się świeci i czy oznacza powrót słońca, czy narodziny Boga, jest nadzieją na kolejne dni. Nadzieją, która tak bardzo potrzebna jest naszym umysłom i duszom.
Zdrowych Świąt, drodzy czytelnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz