Lipiec zakończyłam bardzo przyjemnie. W mojej koncepcji zarażania ludzi muzyką tradycyjną jest jakaś potrzeba tego, żebyśmy wszyscy wszystko znali. Myślę, że to nie głupie, bo stwarza poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Na warsztatach śpiewu miałam dorosłych uczestników Taboru Lubelskiego, na zajęciach w Ośrodku Kultury dzieci z Żółkiewki i te tzw. 'taborowe'. Zarówno małych, jak i dużych, uczyłam śpiewać tego samego. I to było super zobaczyć, kiedy po zawołaniu do tańca cygana do par ustawiały się i dzieci, i dorośli.
I uwielbiam te miny dzieci, kiedy patrzą się z zadziwieniem, że dorośli śpiewają to, co one. Bo zwykliśmy patrzeć w drugą stronę. My na dzieci, podziwiając, że tak ładnie zaśpiewały, zapamiętały tekst, kroki. A zapomnieliśmy, że to my jesteśmy najprzejrzystszą tablicą szkolną dla naszych maluchów. One z nas czerpią i z nas czytają. To było piękne doświadczenie. Dziękuję Wam za otwartość i wspólny śpiew do tańca.
A poniżej i powyżej zdjęcia z "Reczki" i "Niech się nie kocha żadna z panienek" piosenki, którą usłyszałam od Babci mojego Arkadiusza :) Stanisławy Majkut.
fot. Katarzyna Norka Niedźwiecka vel Belanorqua >>klik |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz