Mili Czytelnicy,
moja znajoma, daleka, ale bliska, bo kiedy chcę mogę zajrzeć na jej profil na FB i poczytać, co u niej słychać, zadała ostatnio pytanie - dlaczego zamiast kultywowania starych słowiańskich tradycji okresu Bożonarodzeniowego, ubieramy choinkę, która przyszła z zachodniej kultury, wieszamy na niej chińskie zabawki i świecidełka. Zapadł mi ten 'problem' w myśli.
W tym roku po raz kolejny wykonalam własnoręcznie mnóstwo papierowych ozdób, na styl tradycyjny. Rozkochuję się tymi papierowymi ptaszeczkami, łańcuchami, zamierzam nadchodzącą wiosną i latem zadbać, żeby za rok na zimię mieć słomę. I cieszę się, kiedy opłatek mi się nie połamie podczas wykrawania kółek na światy. Wiem o mnóstwie różnych zwyczajów i wierzeń dotyczących Wigilii i czasu obkolędowywania sąsiadów....ale to wszystko jest póki co tylko moje.
Kiedy zaś jadę do domu na Święta, rozkochuję się w zapachu żywej choinki, uwielbiam wieszać bombki, czy bańki, jak to niektórzy mówią. Najbardziej lubię te stare, moje rówieśniczki - plastikowe gwiazdki składane z dwóch części, mikołajki ze śmiesznie napacianymi oczami, kolby kukurydzki, plastikowe pajacyki. I lubię ich blask w świetle kolorowych lampek... dlatego, że z tego wyrosłam. To jest moje dzieciństwo. To jest wspomnienie czasu, kiedy czułam się bezpieczna i zopiekowana.
Dziś, kiedy pierwszy raz spędzam Święta w rodzinie mojego wybranka życia, to ta choinka zbliża mnie do moich krewnych. Wiem, że oni też mają ustrojone drzewko i to nas łączy, mimo, że jesteśmy od siebie daleko.
Tego chcę Wam życzyć, abyście zawsze mieli w swoim życiu chwilę na znalezienie, zauważenie czegoś, co Was łączy z innymi. A w prezencie od Nowego Roku 2018 poczucia bezpieczeństwa, zaopiekowania i bliskości.
Choinka w Kaszubach koło Żółkiewki |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz