Tak się składa, że jestem z ych, którzy najwidoczniej uwielbiają pławić się w tej samej rzece... nie mówiąc już o wchodzeniu doń kilka razy, na co najlepszym przykładem jest mój związek.
Moje ścieżki zeszły się kiedyś z Włoskimi. W zeszłym roku odbyłam cudowną podróż do małego mieszkanka w Giaveni pod Turynem. Mieszkałam z wielkim psem, łaziłam po błotnistych wzgórzach i miałam pierwszy raz w życiu okazję do śpiewania swojego solo koncertu z krakowskimi kawałkami, które bardzo lubię, a mało są znane. Na boczku możecie sobie puścić, jak brzmi taki kawałek w aranżu flamenco :)
A tu zobaczyć psa i ukochanych Vittorię, Mico i Claudio, którzy przyjęli mnie do swojej rodziny >>klik
W tym roku rzuciło mnie dalej, bo do Palermo. Zmówiliśmy się z Sitkiem i Andraszem, na wystrzał do znajomych, któryc długo nie widzieliśmy. A że to muzycy i my również powstał pomysł wspólnego grania. A że jak się spotyka "swój ze swoim", to pomysły rozpędzają się do prędkości tabunu galopujących koni, wymyśliliśmy "koncert z teatralizacją narracji". W zesżłym roku udało się także zrobić krótki warsztat tańców polskich (tu lasowiacka cebulka >>klik), w tym roku zamkniemy to wszystko w performansie. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie! Hajda na Wyspę!
16 lutego 2018
Tavola Tonda, Palermo >>klik
godzina wieczorna
Szczegóły pewnie na FB, ponieważ sprzętu ciężkiego nie zabieram ze sobą.
Śledźcie stornę Swady >>klik
lub mój profil >>klik
Może się też okazać, że jednak dobędę jakiegoś włoskiego laptopa, wtedy poznacie to po braku polskich znaków.
Ferie czas zacząć...a to powyższe na pocieszenie, dla tych, którym Sycylia kojarzy się z wiecznym słońcem - wycinek z prognozy pogody ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz